SERENADA
Na harfie gram Ci słowa,
które się lśnią jak żar –
czemuż Cię otchłań chowa
i Ty nie wstajesz z mar?
A smutek go pożerał
do Imogeny lic
i kwiaty z drzew odzierał,
rzucając w
nicość – nic.
Wyjdź do mnie, o królewno,
choć mam żebraczy strój –
a rzeką gwiazd ulewną
firmament olśnię Twój.