I słychać szum bieżących informacji z dziennika. Pan Rysiek słucha i kurwuje co oni z tą Polską robią.
– Ojciec.., ten Kluba powiedział, że się spotkacie jutro na pogrzebie – rzuca Sławek.
– No spotkamy się, jak do jutra dożyję – stęka rozłożony na łóżku w pokoju.
–
Trzydzieści lat na jednej zmianie. Juchcił te papierosy jeden za drugim jak fabryka. I co z tego. Inni palą i dobijają osiemdziesiątki. Operację miał miesiąc temu i wyglądało, że wszystko dobrze. Przedni płat płuca mu wycieli – To ja już wiedziałem co z tego będzie – tak do siebie pan Rysiek gada pod nosem – Trzydzieści lat na jednej zmianie, ty wiesz co to jest?
Potem długo w noc, na meblach się odbija poświata bladego, zimnego światła, tak jak czasem używają do trucia owadów. Pan Rysiek ogląda telewizję. Patrzy na dziewczęta, jak wskakują do wody w swoich skąpych strojach kąpielowych i rozmyśla nad tą niebywałą sytuacją.
– Wczoraj żem tego.., salcesonu zjadłem i miałem taką noc niespokojną.. – wzdycha – Jednak wieprzowe to już nie dla mnie.
Dziś też coś nie może spać. Czasami tak na wiosnę bywa, że się przy takiej pogodzie nijakiej spać nie chce. Sercowa taka pogoda. Wrzodowcy też mają przesrane. I inni też. Po kolei. Wszyscy. Jak leci.
– Ale mie coś serce boli – stęka i sucho kaszle, żeby potwierdzić na własne i Sławka oczy, że coś z nim jest nie tak – Widzisz jak kaszle?
– Widze – Sławek patrzę na ekran i się dalej nie odzywa, bo co ma powiedzieć?, i tak co powie, to pan Rysiek będzie wiedział swoje.
– Łamie mnie i głowa boli, pogoda się zmieni – dodaje pan Rysiek spod koca – Widzisz jak kaszlę?, widzisz?
– No – potwierdza po raz drugi Sławek – Widze – i zaczyna się mimochodem zastanawiać ile z tego by miał, z tego odszkodowania za zejście ojca i co by sobie za to kupił, buty?, sprzęt?, kolumny?, używany samochód? – Widze, widze.
– No widzisz.., nic i nic, pókim zdrowy, to zdrowy, aż wreszcie, jak do mnie przyjdzie, to tylko raz – mówi – Jeszcze wam tylko kuchnię chcę pomalować, żeby było ładnie i nowe okna wstawić, potem to już na tamten świat.
– A po co ty chcesz te okna wstawiać? – pyta Sławek – Warto w to inwestować?, przecież to się niedługo rozleci, zresztą ja tu mieszkać nie będę.
– Nie będziesz?, a kto tu będzie mieszkał?, źle ci?, wszystko tu masz, sklepy blisko, osiedle spokojne, blok nie jest taki spaprany jak niektóre, czystość tu w miarę jest, mieszkanie całe zrobione, kuchnia tylko została, a łazienka taka, że idzie pozazdrościć, myślisz, że tak ludzie to dobrze mają?, ja chodzę po domach i widzę jak ludzie mają, jeden syf, a ty narzekasz, ze mieszkać nie będziesz, gdzie ci będzie lepiej?
– A dajże ty mi spokój – odpowiada Sławek i podnosi się z fotela – Zgasić? – pyta, bo już mi się chce wyjść.
– Nie gaś, daj mi tutaj pilota, to puszcze se tak cichutko i tak se będę drzymał.
Pan Rysiek bierze pilota i naciska go krzywiąc twarz, zdenerwowany, bo coś pilot nie łączy.
– A przełącz żesz się.. – naciska te przyciski poruszając rytmicznie dłonią – A cóż to.., a kiszta pieron z tobą.., no.
Przełączyło się. Dobra. Teraz ubrane dziewczęta paradują w kółko na takiej szarej platformie.