Pan Jan z zapałem kolekcjonował . Każde dziesięć egzemplarzy oddawał do introligatora, dzięki czemu, oprawione w skórę, wyglądały na półce, jak okazała opasła książka. Uwielbiał też filmy o przyrodzie. Zwłaszcza te, w których lwy pożerają małą antylopę. Sporo też w życiu przeszedł. Widział Wietnam, widział wojnę w byłej Jugosławii, widział atak na Afganistan, przeżył katastrofę tankowca u północnych wybrzeży USA, widział "Demony wojny" z Lindą w roli głównej, a odcinki "Klanu" ma w zasadzie wszystkie, nagrane na kasetach na podwójnej prędkości, żeby się więcej zmieściło.
Nie widział niestety "Tytanica", ale i tak nie lubi tych aktorów. Natomiast bardzo lubi gotować. Należy do tych ludzi, którzy potrafią stworzyć "coś" z niczego. Ostatnio wysłał do gazety swój własny patent: przepis na jelita (jak niedelikatnie i jakby nieświadomie nazwał flaki) nadziewane pastą jajecznicowo bryndzową, tylko że nie wydrukowali. Do gazety wysłał też przy okazji swoje zgłoszenie do rubryki "spotkajmy się". Prosi o kontakt panie w każdym wieku, najlepiej puszyste.
Bardzo podoba mu się sąsiadka. Wdówka. Korpulentna, dobrze ubrana, w średnim wieku, bezdzietna. Idealna partia! Smażąc wątrobę wyobraża sobie chichocząc, że pochodzi z jej ciała.