Już są wszyscy podchmieleni, już w dobrych humorach - Staszek może byś ty się zgłosił do jakiego teleturnieju, co? - teściu żart za żartem sypie, a Staszek mu - Chyba by mnie musieli wołami zaciągnąć - śmieje się, na wpół przełykając chleb z chrzanem i kiełbasą - A od czego ją mam - wskazuje na Emilię, a ona uśmiecha się mile połechtana. Owszem w teleturnieju pewnie jeszcze wystąpi, ale teraz musi odpocząć i wydać te pieniądze sensownie.
Właśnie, a na co pieniądze będą, wszyscy są ciekawi wiedzieć. Na wieże sonico i jeszcze kurwico - śmieje się Staszek czerwony na twarzy, jak chyba nie był od tamtych imienin, co się zeszczał w łazience do pralki. No ale tak naprawdę, na różne potrzebne rzeczy. Musimy się wybrać razem do dużego sklepu i zobaczyć, Emilia patrzy na męża, a ten odbija którąś z kolei flaszkę i mówi - No, musimy się wybrać, może nawet jutro.
Ale już tak do czwartku, to z pieniędzy nawet grosika nie było. Staszek przepił wszystko. Jak się załatwił w niedzielę, to nie trzeźwiał. Jest tam taka blondyna, że się nie da przejść spokojnie. Dzika kurde kocica!
Tylko Sławek płakał, że chciał komputer, a Staszek jak się obudził w piątek to tylko na niego spojrzał i już mu mazgajenie przeszło. Ja ci dam kurwa mać komputer! Uczyć się, a nie głupoty ci w głowie! I wyszedł skądś lewe L4 załatwić. Chujże w dupe, z tym wszystkim!