Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

K

Ano tak. Marek teraz w Gujanie.. będą mieli potem co robić na Bałkanach.. obywatelstwo i pieczywo francuskie.. kto ty jesteś Polak mały.. może?.. kuzyn pisał z Kalifornii.. sweet Kalifornia.. w Kalifornii nigdy deszcz nie pada, w Kalifornii ludzie noszą kwiaty we włosach, w Kalifornii, powiadają produkuje się wszystkie najsmaczniejsze narkotyki no i wino. Z prochów powstałeś w proszki się obrócisz. Wino stosunkowo łatwo zamienia się w krew. Kalifornia.

"Prowadzę - pisze kuzyn - małą gastronomię"... kiełbasa parówkowa i parujące mózgi przodków.. "Mieszkam - cudowne miejsce - pisze dalej - nawet sobie nie wyobrażasz, nieopodal brązowawy ciek wodny, na horyzoncie hałdy żółtej glinki porcelanowej i tereny zielone za siatką".. rekreacja i rekultywacja.. "Wieczorem ogniska ze starych opon, rajskie ptaki w klatce, kolorowe ryby w parku wodnym, sklep dla tych z nadwagą blisko, słońce wieczorami zachodzi.. inaczej.. lepiej jakby.. ale tęsknię za naszym łajnem na ławce już od rana.. słodkie.. tylko trzy pięćdziesiąt z butelką.. i do tego caro krótkie.. no, pozdrawiam.. daj jakiś sygnał, że żujesz.." Tu życie pisze nową ewangelię. Jest dużo ładniejsza od starej. W złoconych sztywnych ramach. Wspaniale prezentuje się na półce. Tylko kto zbierze tantiemy? Nie my na pewno nie my. Chyba że się uwierzy dostatecznie mocno.. - chcesz masz, mówią - a potem nie należy kasłać, by nie spłoszyć szczęścia..

Jego ciało targane demonicznymi wrażeniami. Poznali się jak w zusie rentę nieswoją wypłacał. Może mis polonia to ona nie była, ale po co narzekać i tak taniej to wszystko wychodzi. Zaproszona na seans wierciła się w fotelu martwiąc się, że nie mają komfortowego mieszkania i telefonu, który tak nachalnie reklamują. Nie stać jej było na najbardziej smaczne kąski. Delikatne mięso kurczaków, łososi, indyków, krówek i chomików leżało poza horyzontem możliwości. Lęgła się w niej żądza. Ciekła ślina.

Pani Makbetowa z Kurdwanowa. Aśka. Parę razy wyczyściła komin biznesmenom.. na kieszonkowe zawsze było.. pączki, kremówki, napoleonki.. tusz do powiek, szminka, lakier do paznokci.. ozdabiała swoją miłością każdy zakątek miasta. Kocham Michała. Love Michał. Na wypożyczalni, na garażach, na sedesie, na oparciu fotela w przyspieszonym 501. Spontaniczny wyraz twarzy. Pocięte żyletkami obicie. Umiała dotrzeć do jego punktu chu, oj umiała!

Jak przyszło co do czego to stała pod Monti i odpierdalała starożytną mowę znaków. Jakby na start dziwnego samolotu. Wielki wódz z długą ponurą twarzą patrzył na nią zza krat na drugim piętrze. Co chciał to miał. Dziwki, dragi, sprzęcik długogrający, instrumenty klawiszowe, siłownia, na zawołanie parówa. Madryt. Plaża. Jak boga kocham.

A Michał stukał przy dalekopisie.. najpierw twoja matka i siostra, potem dziewczyna na końcu ty.. pokroi człowieka, owszem, ale karpia na wigilię już nie. Brzydzi się zapachu ryby. Jak przyjechali Anglicy pojechał z resztą pod hotel. Łatwo obczaili, w których pokojach śpią - z parapetów zwisały szaliki. I nim się ktokolwiek zdołał połapać o co chodzi, już z kopa weszli do apartamentów. Oj, dziwili się zaspani Angole, co też może się dziać tak wcześnie rano. Świat światem, Angole nie wstają rano. Opierdalać się - to cnota.