Życie kobiet jest prostsze i tańsze, może nie ale przecież wszystko i tak drożeje niezauważalnie, w porównaniu z poprzednim miesiącem za margarynę i masło muszę zapłacić o 8% więcej, staniały natomiast jaja, makarony i produkty zbożowe, ale znowu ten okropny cholesterol. W zeszłą niedzielę zaprosiłem panią Anię i panią Agatę z rubryki towarzyskiej. Hmmn, co za miłe rozczarowanie - jakie smakowite z nich kąski. Choć zdziwiły się nieco na swój widok. Dały się jednak namówić na obiad, później podałem herbatniki i pomyślałem, że mógłbym je zjeść. Rozebrałem je do naga, oczywiście, że nie było łatwo, udusiłem je wpierw kablem koncentrycznym od komputera.
Ciała pociąłem na drobne kawałki w wannie, oh.. jak to dobrze, że kupiłem w zeszłym miesiącu tą superkomfortową wannę dla dwóch osób - przydała się! Następnie przyrządziłem je i po części zjadłem, najbardziej smakowały puszyste uda pani Ani (miała na nogach tipsy!) ugotowane z marchewką, cebulą, pomidorami i pieczarkami, no może przesadziłem co nieco z przyprawami. Urocze usta w galarecie.., pycha.., chociaż nie powinna smarować ich tą fatalną kredką o bliżej nieokreślonej barwie, zresztą sam już nie wiem do kogo przynależały. Delikatne mięso dwóch kobiet starcza mi na dwa tygodnie. A potem się psuje. Coś się kończy coś się zaczyna, czy dzięki przyjaźni z Tomkiem nauczę się znów czerpać radość z prostych przyjemności, wydaje się, że czuje coś więcej niż tylko sympatię..