Delta Miciński

SERENADA

Indyjskie zwiewne kwiaty,
kwitnące raz w sto lat –
jak księżyc spoza krat.
Na harfie gram Ci słowa,
które się lśnią jak żar –
czemuż Cię otchłań chowa
i Ty nie wstajesz z mar?
Ach, głupcy nie szaleją –
powiedział biedny Wil –
w nim bogi płaczą, lwy się śmieją
z przelotnych szczęścia chwil.
A smutek go pożerał
do Imogeny lic
i kwiaty z drzew odzierał,
rzucając w nicość – nic.
Wyjdź do mnie, o królewno,
choć mam żebraczy strój –
a rzeką gwiazd ulewną
firmament olśnię Twój.
Lecz biedne drzewko zsycha,
umarły siejąc kwiat –
i piosnka we mnie ścicha,
jak więzień spoza krat.