Delta Miciński

ZAWIERUCHA

Wicher wyje i śnieg prószy,
a ja błądzę przez zawieje –
szatan jakiś w mojej duszy
to zapłacze, to się śmieje.

Wicher targa, zamróz siecze,
pokostniały z zimna bory,
a ty sobie idź, człowiecze,
i wyśpiewuj: „duch mój chory” –

i wyśpiewuj: „Miserere”,
i wyśpiewuj: „biją dzwony” –
wszystko we mnie dzisiaj szczere:
mój śmiech pusty, ból szalony.

Wicher targa, wicher wyje,
białe kłębią się tumany,
płyną dziwne melodyje –
huczą dzwony, brzmią organy.

Jezus Maryja – jakiś jęk!
Jezus Maryja – jakby śmiech –
ha, szatański wrzask i brzęk –
płacze, świszczy, syczy grzech.

Siostro moja, daj mi dłoń –
wspólne wichry nas porwały,
rumak tętni, skrzy się broń –
krzywe szable, samopały.

To mi wojsko – to mi huf!
zamrożone w stal upiory,
skrzą na barkach pióra sów –
dalej strygi, dalej zmory!

Poloneza! huczmy w śmiech –
Borkowiców groźne plemię –
górą wódz nasz – stary Lech –
wytrącimy z posad ziemię!

My bez słońca – i lazuru –
tym ci szerzej – w lot wałacha –
coś nas więzi – kawał muru –
wiejski kościół – ha ha! ha ha!

Nuż morderco! wywal wrota!
drży ci ręka? – młotem w skronie!
Podejdź bliżej z worem złota,
Sodomito i Mamonie.

Kto tu jęknął? kto tu jest?
jakiś blady płacze Cień –
w imię twoje brałem chrzest –
dziś Twą głowę dam na pień.

Consummatum! czarcie syny,
dokąd was tak pędzi strach?
jeszcze chwila – a w perzyny
cały boski runie gmach.

Do mnie, do mnie wichrów dzieci –
to nie jęk mój – to nie ja –
coś tam pada, coś tam świeci –
Czarna gwiazda, moja łza.

Zgnieść ją – zabić – cóż wielkiego?
drzazgę krzyża w piersi mam –
w lot szatany! dziś niech Jego,
jutro ja swój tryumf dam.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wicher targa i śnieg prószy,
a ja błądzę przez zawieje –
szatan jakiś w mojej duszy
to zapłacze, to się śmieje.