co już wiadomo o naszej historii

Jak to z historiami bywa, także tę poprzedza mnóstwo zdarzeń. I, co zawsze było prawdą, a tym bardziej jest prawdą w historiach takich jak ta, jeszcze więcej wydarzy się teraz, kiedy już tu jesteście. Oto, co już wiadomo.

Historie te, o ile są tu historie, zmierzają dwoma głównymi torami, na wschód, w stronę życia (chociaż w przeszłości) oraz na zachód, w stronę śmierci (chociaż w przyszłości). Powyżej jest coś w rodzaju snu lub umysłu, zbiór niekiedy fragmentarycznych, niekiedy spekulatywnych powiązań (mający swe własne tory). Poniżej, w czymś zbliżającym się do teraźniejszej chwili przesuwającego się tekstu, znajduje się początek opowieści. Ta opowieść zaczyna się pod swój koniec, ale już długo po tym, jak kończy się inna z historii (ta o Jeziorze Przyjemnym) i trochę po tym, jak kończy się sekwencja pieśni (która ma miejsce na brzegu innego jeziora, Górnego, w małym kanadyjskim miasteczku nazywanym Maraton).

W tej historii na-wschód pewien mężczyzna imieniem Hugh, tuż po śmierci swojej matki, uprowadza swojego malutkiego synka od żony, z którą jest w separacji, zostawiając ich starszej córce Kapuścianą Laleczkę (uważając, jakże głupio, że to prezent, w żadnym wypadku zamiennik, ofiara średniego wieku i jego własnej arogancji). Czyn ten nadaje niezwykły rozgłos problemowi uprowadzania własnych dzieci (we wczesnych latach osiemdziesiątych było to coś nowego). W obawie przed wykryciem i aresztowaniem mężczyzna ucieka do chaty brata znajdującej się w odległym stanie Nowy Jork nad Jeziorem Przyjemnym, gdzie spotyka nowego emigranta z Polski, poetę i byłego działacza Solidarności teraz pracującego jako sprzedawca w sklepie porno swych amerykańskich mocodawców, których letniskowy domek, podobny raczej do budy zajmuje razem z synem i żoną Magdaleną, byłą prawniczką.

W opowieści na-zachód, prawie dziesięć lat później, Magdalena kontaktuje się z tym właśnie człowiekiem, on zaś utrzymuje, że nie widział jej w ogóle przez te lata i że nie łączy go z nią nic, prócz kilku zamienionych słów. Kobieta choruje na rzadki rodzaj raka, który atakuje krew i błaga go o pomoc. Mężczyzna towarzyszy jej w bezowocnej wyprawie wokół Jeziora Górnego, przez Ontario, do Hibbing w Minnesocie, gdzie ona ma nadzieję uzyskać pomoc od cieszącego się coraz gorszą sławą małomiasteczkowego lekarza, zwanego „ Doktor Zmrok”, który pomaga umierającym pacjentom popełnić upragnione samobójstwo. Gdy zaczynają swą wyprawę nie wiedzą, że Doktor Zmrok zmierza właśnie na wschód, na konferencję w Montrealu (jak na ironię przepływa przed nimi na frachtowcu, na którym zarezerwował miejsce jako pasażer, podczas gdy oni siedzą na lodowatym brzegu niedaleko Sault Saint Marie). Kiedy to odkrywają, Hugh zgadza się pomóc Magdalenie zakończyć życie.

Początek opowieści w teraźniejszości zastaje tych dwojga jak rozmawiają, dosyć operetkowo (a może prowadzą dialog sokratejski), na osłoniętym ganku w Spring. Magdalena jest chyba w fazie remisji, albo po prostu bliska śmierci i aż srebrzyście blada z bólu. Słuchają jednego z dwóch nagrań wariacji goldbergowskich dokonanych przez Goulda, nagrań które łączą ich w interesujący sposób. (Magdalena urodziła się w czerwcu 1955 roku, czyli wtedy gdy dokonano pierwszego nagrania; spotkali się nad Jeziorem Przyjemnym latem 1981, tuż po tym jak Gould ponownie nagrał wariacje w tym samym studio na 30. Wschodniej Ulicy w Nowym Jorku.)

To, w którym miejscu wśród tych historii rozpoczniesz, będzie zależało do pewnego stopnia od przypadku, jako że tekst wybiera różne punkty początkowe następujące po tym ekranie.

Są tutaj rozmaite linkowania, opowieści, historie i sny. Niektóre pozostawione są tobie, byś je stworzył. Nie da się tego powiedzieć w prosty sposób, chociaż próbuję to zrobić od wielu lat. Ciągle tęsknię za matką (i za ojcem) i ciągle odczuwam stratę miłości i rodziny. Powiedzieć, że wyglądam swojej śmierci, nie jest stwierdzeniem tęsknoty czy melancholii, tak jak nie jest nim opisanie irysów.

”Być może miasto tekstu będzie świadomie nieukończone, fragmentaryczne, otwarte... nieukończone w taki sposób, w jaki śmierć nie wykańcza nas wszystkich.”