Podczas spacerów zwykli gubić parasole. Chodzili z południa na północ i ze wschodu na zachód. Bez parasoli na zachodzie i północy. Elementom przestrzeni nad głowami nadawali nowe imiona. Loth wolał dwusylabowe i zawsze stawiał na swoim. Mówił, że łatwiej wpadają w ucho.
Miała tę sukienkę, nieco wygniecioną na wysokości ud. Tak bardzo niemodną, że żadna inna nie mogła być wtedy odpowiedniejsza. Z falbanką u dołu i przy rękawach. W groszki. Drobne. Odwróciła głowę - Loth sam przezwie resztę nieba. Odwróciła głowę - resztę sam. Wiatr został w znieruchomieniu, igloo zbudowanym spojrzeniem.