Dyskretny
urok
hipertekstualizmu
Rozmawiają Mariusz
Pisarski i Andrzej R.
Mochola
M
O D E R N I Z M P O S T M O D E R N I Z M
H I P E R T E K S T U A K L I Z M 02
Andrzej R. Mochola:
Jako postulat, hipertekstualizm jawi się przede wszystkim jako próba
stworzenia nowego sposobu opisu kultury, jej stanu i przemian w
niej zachodzących. Jest to próba, która moim zdaniem już została
podjęta - początkowo w dziełach literackich (Pale
Fire Nabokova
, Słownik
Chazarski Pavicia), następnie w pracach o "zacięciu
naukowym" (np. "Magiczna Praga" Ripellino ). Proszę
jednak zwrócić uwagę, że w przypadku wspomnianych dwóch dzieł literackich,
mamy w rzeczywistości do czynienia z naśladownictwem naukowego opisu
kultury, w drugim zaś wybitny naukowiec "beletryzuje"
swój wykład. Odpowiadając na pytanie wprost - najlepsze dotychczas
realizacje mamy w literaturze lub na jej pograniczu. W nauce? Jest
taki projekt, czy jednak wzniesie się on na hipertekstualne wyżyny?
W tej chwili nie można na to pytanie odpowiedzieć.
W refleksji filozoficznej proponowałbym napisanie hipertekstualnej
historii filozofii. Połączenie wielu słowników, ukazanie w jednym
miejscu i czasie zjawiska, czy też pojęcia w kilku możliwych perspektywach
i kontekstach, wydaje się być niezwykle atrakcyjne . Wymaga to jednak
odpowiedzialności za słowo i świadomości faktu, iż w wielu systemach
filozoficznych pojawiają się te same pojęcia, rozumiane w odmienny
sposób. Zawsze należy też pamiętać, że każde słowo posiada pamięć
o samym sobie.
Pojawienie się hipertekstualnego postulatu w nauce (zarys problemu
został przedstawiony w Kulturze
i hipertekstualizmie, przyczyny w Postmodernizmie
i kalectwie kultury) jest problemem wynikającym nie tylko
z poczucia kryzysu języka nauki, braku jego czytelniczej atrakcyjności,
stagnacji, jakby ósemkowego zapętlenia. Być może wciąż brakuje nam
odwagi, by przyznać, że tworzymy coś, czego fizycznie nie jesteśmy
potem w stanie przetrawić. Mówię o ludziach nauki jako społeczności,
która produkuje informację w ilości wielokrotnie przekraczającej
jej własne możliwości percepcji. Zresztą jest to wypadkowa ogólnej
kondycji kultury przełomu wieków. Kultura musi tworzyć zapis samej
siebie. Ewoluując zmuszona jest do równoczesnej inwolucji pamięci
o samej sobie . Proszę zwrócić uwagę, jaką popularnością cieszą
się obecnie elektroniczne wydania encyklopedii, wszelkiego rodzaju
digesty i inne formy kompresujące wiedzę. Wynikiem takiego procesu
jest hipertekstualizacja wypowiedzi, zmiana jej organizacji. Nie
wszyscy zdają sobie sprawę z możliwości hipertekstu w dyskursie
naukowym, wciąż pokutuje ograniczone, "internetowe" postrzeganie
zjawiska. W Polsce zarówno internet, multimedialne encyklopedie
i inne hipertekstualne formy prezentacji nauki skazane są wciąż
na brak uznania ze strony dyżurnych autorytetów. A przecież nie
chodzi nam o ilość, tylko o jakość, a przede wszystkim świadomość
różnicy pomiędzy tymi dwoma pojęciami.
W Krakowie spotkałem
się wielokrotnie z brakiem zrozumienia istoty hipertekstualizmu,
mylonego na polu teoretycznoliterackim najczęściej z intertekstualizmem.
Problem tkwi moim zdaniem w braku świadomości istoty hiperłącza
i mylenie odnośnika materializującego tekst ze śladem jednego tekstu
w drugim.
|
|