„Powód jest taki, że oderwałam się od rzeczywistości. Czas zaczął się ześlizgiwać z teraźniejszości w przeszłość, z przeszłości w przyszłość. Wydarza się to, co pamiętam jako minione. Z kolei coś na co czekam, jak wernisaż mojej pierwszej indywidualnej wystawy, już się zdarzyło. Przestaję to rozumieć” – Czarne jagody są opowieścią o śladach z przeszłości, których nie da się usunąć, o koszmarze z dzieciństwa, który powraca niczym najgorszy sen, o zachwianiu tożsamości i próbie odzyskania prywatności. „Padłam na łóżko z ciężarem tysiąca dni na sercu” – zamiast baśni tysiąca i jednej nocy otrzymujemy obraz grozy, cierpienia i dezorientacji. Susan Gibb prezentuje hipertekst, zawierający niemal kilka wątków: wakacji, podczas których bohaterka jest molestowana przez dziadka; domu, kojarzącego się z wykorzystywaniem seksualnym przez ojca, jego samobójstwem i trudną relacją z matką; studiów – odkrywania własnej tożsamości i próbie uwolnienia się od wpływów mężczyzn; sztuki, czyli malowania obrazów jako – parafrazując koncepcję Hélène Cixous – „malowanie ciałem” oraz związaną z tym wątkiem wystawą w galerii. Wszystkie elementy łączy postać kobiety, ukształtowanej przez koszmarne doświadczenia z dzieciństwa.
W Czarnych jagodach wyróżnić należy szereg relacji, które wzajemnie formują się i krzyżują: córka – matka; córka – ojciec; wnuczka – dziadek; kobieta – mężczyźni; kobieta – sztuka; kobieta – ciało. W każdej wyznaczonej więzi zawarta jest problematyka genderowej podmiotowości, stąd opowieść Gibb należy interpretować zgodnie z ideą arachnologii, że w tekście kryje się tożsamość kobieca. Zagadnienia piętna z przeszłości, rozpadających się relacji, kawałkowanego ciała i zagubionej osobowości doskonale realizują się w formie hipertekstowej, implikującej rozpad, fragmentaryzację i poczucie dezorientacji. Budowa hipertekstu odzwierciedla „oderwanie się od rzeczywistości” – narracja nielinearna i technika powtarzalności zacierają najważniejsze granice między przeszłością a teraźniejszością, realnością a snem oraz tym co prywatne a publiczne. Symbolem płynności są białe obrazy, a raczej białe ściany w galerii, które nie tylko zamazują krawędzie przejść między ścianą, a sufitem czy jednym pomieszczeniem, a drugim, lecz także sprawiają wrażenie wtopienia się w nich, doświadczenie klaustrofobiczne potęguje poczucie osaczenia i ujednolicenia.
W Czarnych jagodach wyznaczyć można trzy konteksty interpretacyjne, których poszczególne elementy są analogiczne: 1) kobieta – ciało – żyły/krew; 2) malarstwo – płótno – pędzel/plamy; 3) hipertekst – leksje – linki. Gibb stworzyła układ kontekstów, które wzajemnie się dopełniają, wyjaśniają i wspólnie konstruują zarówno problematykę genderowej tożsamości, jak i doświadczenie czytelnicze.
Inga Iwasiów wskazywała na tekst jako zbiór poplątanych nitek: „wyjmiesz jedną, dowiesz się wszystkiego po kolei” . U Gibb funkcję „nitki” pełnią tytułowe czarne jagody, zawierające w sobie szereg znaczeń symbolicznych. Są zatem „nitkami” w znaczeniu metaforycznym – odczytanie jednego sensu prowadzi czytelnika do kolejnego oraz dosłownym – odsyłacze w hipertekście mają kolor fioletowy, imitujący barwę jagód. Czarne jagody wiążą się zatem z przemocą, seksualnością i odciśniętym piętnem. Po pierwsze odczytuje się je jako zwiastun gwałtu – jagody dojrzewały latem, kiedy bohaterka przyjeżdżała w wakacje do dziadka na wieś – rozwijające się owoce były zatem zapowiedzią koszmaru. Jagody rosły pod oknem pokoju, w którym dziewczynka spała, krzewy dojrzewające nocą nasuwają skojarzenia z molestowaniem – zaglądanie do okna jest analogią do spoglądania pod sukienkę, z kolei krzewy wijące się po ścianie wiążą się z dłońmi przesuwającymi się po ciele. Jagody odbierane są zatem także jako świadek przemocy, stąd zawsze już będą kojarzyć się z tragicznymi przeżyciami. Wchodzenie w głąb lasu po jagody również posiada konotacje seksualne, stanowi bowiem paralelę do wyrażenia „Męskie palce zanurzone w mojej waginie”. Gibb rozbija mit sielskiego zrywania owoców – zbieranie jagód do sukienki naznaczone jest bowiem treściami erotycznymi. Nieświadomie odkrywane, niewinne ciało staje się źródłem pożądania seksualnego. Plamy pozostałe na sukience posiadają zatem znaczenie szersze – są znakiem gwałtu i stygmatem. Plamy po jagodach nasuwają skojarzenia ze śladami krwi odnoszącymi się do przemocy i utraty dziewictwa. Są także wspomnianym znamieniem, którego nie da się usunąć, „plamą”, której nie da się wyczyścić.
Jagody asocjacyjnie przywołują wydarzenia z przeszłości, ich zapach, smak i konsystencja nasuwają skojarzenia z przemocą seksualną. Sensualność świadczy o kobiecej wrażliwości i o wadze wydarzeń, które utkwiły w pamięci i przywoływane są na zasadzie skojarzeń zmysłowych. Oprócz jagód pojawia się także u Gibb zapach cygar, Wild Turkey czy woń słodko-mdłej whiskey. Sensualność pojawiała się także w innych hipertekstach, w których główną rolę odgrywała kobieta, przypomnieć można choćby utwór Dorothy Abrona McCrae Judy Malloy: „Zapach pieczonych jabłek na piecu podpalanym drewnem jest pierwszą rzeczą, którą pamiętam” czy w k0cHacK0g0s : „pachniał miodem i śmietaną”, „pamiętam zapach chloru i wilgotnego betonu”. Urokliwe zapachy i smaki szybko jednak przeobrażają się w doświadczenie antagonistyczne, stają się natrętne i opresyjne, podobnie w Czarach i marach Anety Kamińskiej, w których sensoryczność odgrywała szczególną rolę: „kawałki pękają języki się lepią i legną i liżą”.
Oprócz powracających jagód pojawia się biel także przywoływana w różnych kontekstach: „biel obrazów”, „biały wir ścian”, „czysta, gładka biel”, „białe nagie ściany”, „czarno na białym”, „biała powłoka”, „dziewczynki w białych sukienkach u pierwszej komunii”, „sklepienia białe jak chmury”. Powracające motywy sprawiają, że mamy do czynienia z „hipertekstem w hipertekście” – powtarzające się słowa są niewidocznymi linkami, które budują drogę odczytania tekstu. Oprócz wskazanych odsyłaczy Gibb wplata zatem wspomniane „nitki”, odpowiadające nie tylko za interpretację, lecz także za wytworzenie atmosfery matni. Figura powtarzania tych samych słów oraz powracania do tych samych leksji odpowiada za klaustrofobiczne bycie w potrzasku i nie umiejętność wydostania się z impasu. Rytm powtórzeń w hipertekście jest częścią strukturującą, stąd powroty do miejsc już odkrytych pełnią ważną funkcję kompozycyjną, ale również semantyczną. Barthesowskie „ślady paznokciem” to nie tylko odznaczone linki już przeczytane, lecz także – w kontekście Czarnych jagód – ślady z przeszłości, które obsesyjnie ujawniają się. Rytm powtórzeń w hipertekście sprawia, że Gibb zrywa z przeświadczeniem, że im głębiej tekstu, tym wiemy więcej. W Czarnych jagodach rolą czytelnika nie jest porządkowanie chronologii, gdyż ujawnia się ona sama, lecz doświadczenie bycia w matni. Powracanie do początku jest analogią do notorycznego przeżywania koszmaru z dzieciństwa. Efekt pętli jest oznaką pragnienia wyrwania się z przeszłości. Leksje przesycone są tymi samymi motywami, a treści są zdawkowe, chodzi bowiem o doznanie bycia wewnątrz „niewidzialnej kępki czarnych jagód”. W hipertekście Gibb wiemy więcej nie poprzez zbieranie informacji, lecz poprzez doświadczanie.
ierwsza wspomniana już relacja dotyczy córki i matki, określanej słowami „zgorzkniała, nienawistna i kłamliwa”. Matka odpowiedzialna jest za kształtowanie tożsamości córki, która od dzieciństwa traktowana była jednak przedmiotowo. „Ja chciałam zostać malarką a moja matka kupiła mi baletniczki i tubę” – oprócz narzuconego zainteresowania, obarczona jest także winą za samobójstwo ojca. Zostaje nie tylko odsunięta jako kobieta i artystka, lecz także odebrano jej to, co do niej należało – ciało i pędzel. Ponowne malowanie obrazów jest pragnieniem odzyskania niezależności i tożsamości, kształtowanej pod silnym wpływem matki i mężczyzn: „Pragnęłam, aby ta wystawa w galerii była moim wybiciem się na niepodległość, metaforycznymi drzwiami ku formie tożsamości odartej z wpływów mężczyzn. Lub raczej mężczyzn i mojej matki. Wszystkich ich należało pozostawić po drugiej stronie kurtyny”. Niestety ich ślady okazują się zbyt intensywne, aby można je było całkowicie usunąć: „Jednak duchy podążyły za mną. Ukryły się w pociągnięciach pędzla”. Dramatyczne doświadczenia z przeszłości odpowiedzialne są za poczucie identyfikacji miłości z cielesnością („Męskie palce zanurzone w mojej waginie rozluźniają mnie. Potrafię nawet udać miłość”), za sprowadzanie kobiety wyłącznie do obiektu seksualnego („W liceum pojawili się tacy chłopcy, którzy chcieli kochać się trochę dłużej, jakby zaczęli i mnie w tym dostrzegać”) oraz za uzależnianie od bliskości fizycznej z mężczyznami („Jakaś część mnie przestała istnieć, gdy odeszli mężczyźni mojego życia”, albo „Czasami, gdy księżyc świeci tak mocno, że chce mi się ryczeć, zaciągam do łóżka nieznajomego”). Obraz relacji erotycznych pojawia się także w przywołanym już hipertekście kochać kogoś Malloy, w którym oprócz zdania „Schinkenbrotchen lubią dobierać się nie tylko do wnętrza komputerów" pojawia się także wątek wykorzystania seksualnego nastolatki przez jej chłopaka w samochodzie, na szkolnym parkingu, przed balem maturalnym.
Płótno u Susan Gibb jest paralelą ciała, na którym pędzel maluje obrazy, będące niczym innym jak śladem dotyku. Wyrażenie „odsłaniam płótno” odczytuje się analogicznie jako „odsłanianie siebie”. O malowaniu własnym ciałem świadczy zdanie: „Kiedy maluję, czuję jakby farba wychodziła na płótno od pędzla od moich palców od moich żył. Krew zmienia barwę, gdy wpływa na płótno”. Wyrażenie „Wkrótce zaczęłam zamalowywać jagodami wszystkie swoje płótna” – świadczy o malowaniu znaku przemocy, odkrywaniu tym samym własnego piętna i cierpienia. Kolejne zdanie „Wzięłam głęboki oddech i zamalowałam cały obraz na biało” wskazuje na czynność odwrotną, jaką jest zamalowywanie, czyli chęć ukrycia przeżyć przed innymi oraz na tkwiące poczucie winy czy wstydu, które nie pozwalają na ujawnienie przeszłości – zamalowywanie jest bowiem podobną czynnością do zasłaniania jej twarzy przez dziadka. Zamalowanie oznaczać może także pragnienie kategorycznego zerwania z przeszłością. Pragnienie wyjścia z matni okazuje się złudzeniem, gdyż padające światło odsłania ślady ukrytych, ciemnych barw – piętno pozostaje podobnie jak niedające się sprać plamy na sukience. „Nagie” ściany stanowią odzwierciedlenie cielesności – malowanie na biało jest paralelną sytuacją do tej wyrażonej w zdaniu „Zrzucam ubranie i stoję pośrodku sali, światło księżyca dotyka mojej twarzy”. Efektem rozebrania się jest wtopienie się w jednolite, białe obrazy, a więc ponownie niemożliwość oderwania się od doświadczeń oraz wyznaczenia granic między przeszłością a przyszłością, między tym co publiczne, a tym co intymne. Warto zatem zwrócić uwagę na odwróconą zależność jaką jest malowanie przez zamalowywanie i tym samym odkrywanie siebie przez zakrycie.
Problematyka cielesności wiąże się z zastosowanym gatunkiem hipertekstu. „Dotyk wiąże się bezpośrednio ze skórą, która jest mapą ciała, bowiem w pewien sposób kreśli jego granice, choć te pozostają właściwie ruchome ze względu na istnienie płynów oraz zapachów ciała” – Monika Bakke akcentuje płynne granice ciała, podobnie hipertekst pozbawiony jest prostych krawędzi. Ślady na ciele imitowane są z kolei graficznie przez linki o fioletowej barwie, kojarzącej się z jagodami. Podświetlone odsyłacze to także analogia do odbijających się spod białej farby owoców. Poczucie zagubienia w pętli powtarzających się leksji ma odzwierciedlić wyrażenie: „Niekończąca się biel przyprawiała o zawrót głowy. Podłoga zaczęła wirować i unosić się we wstęgach grubych jak konary drzew, które pokryły ściany gęstymi zaroślami”. Czarne jagody Susan Gibb to kolejny dowód – po utworach Judy Malloy, Shelley Jackson, Christine Wilks – na ciekawe powiązanie problematyki genderowej z formą hipertekstu.
Susan Gibb, Czarne jagody, tłum. M. Pisarski, Korporacja Ha!art, 2011. Dostępne online: http://ha.art.pl/hiperteksty/czarne_jagody/czarne_jagody.html