Oddalony o dwadzieście mil cmentarz znajdował się już w sąsiednim hrabstwie. Najkrótsza droga prowadziła zachodnią nitką I-70, trzeba było nią jechać tak długo aż zobaczy się flagi Ogrodu Honoru, po czym zjechać, skręcić trzy razy w lewo, co przypomina odwrocone P, i już się było na miejscu. Pan Permutter znał tę trasę doskonale.

W drodze powrotnej, przez pięć lub sześć mil, jechał za nim nieoznakowany wóz policji stanowej. Pan Perlmutter był rozważnym kierowcą, miał tylko jedną stłuczkę, nie był notowany. Po jakimś czasie wóz wyprzedził go i odjechał. Pan Perlmutter przymknął oczy.