Espen J. Aarseth

Cybertekst: Perspektywy literatury ergodycznej

Wstęp: Literatura ergodyczna

CZYM JEST CYBERTEKST

Z obecnych debat na temat "komputerowej literackości", hipertekstu, "elektronicznego języka" i tym podobnych, wydaje się wyrastać wyraźne rozrożnienie pomiędzy tekstem drukowanym, bazującym na papierze, a tekstem elektronicznym, gdzie obie odmiany posiadają właściwe tylko sobie i wyraźnie odmienne cechy. Argumenty, które stoją za takim rozrożnieniem mają czasem naturę historyczną, czasem technologiczną, lecz niemal zawsze - polityczną; chodzi o to, że koncentrują się one nie na tym, czym są te tekstowe gatunki lub sposoby wypowiedzi, lecz na ich potencjalnych, funkcjonalnych rożnicach. Taka strategia przydaje się tam, gdzie próbujemy zwrócić na ten problem czyjąś uwagę, lecz całkowicie zawodzi, gdy chcemy ów problem zanalizować. I ja mógłbym być kuszony, by podążyć tą retoryką w moich rozważaniach nad pojęciem cybertekstu i opisać dychotomię pomiędzy nim a tradycyjną, konwencjonalną literaturą, lecz znaczenie obu członów tej dychotomii jest na tyle chwiejne, że cały mój wywód sięgnąłby kwrótce poziomu takiej samej bezużyteczności.

Cybertekst zatem nie jest żadną "nową" czy "rewolucyjną" formą tekstu możliwą tylko dzięki wynalazkowi cyfrowego komputera. Nie stanowi on też radykalnego zerwania ze staromodną tekstualnością, choć łatwym byłoby go w ten wlaśnie sposób przedstawić. Cybertekst to pewna perspektywa patrzenia na wszelkie formy tekstualności, to sposób na poszerzenie zakresu badań literackich dzięki wprowadzeniu w ich obszar zjawisk do tej pory uznawanych za egzustujące poza nim, na jego obrzeżach, lub nawet w opozycji do niego, z powodów czysto zewnętrznych.

Teorie literatury mają poteżną właściwość wchłaniania nowych pól badań, usilnie próbują wypełnić teoretyczne próżnie. Tam, gdzie "dziewicze terytorium" nie ma jeszcze mocnych teoretycznych murów obronnych łatwo o przeoczenie ważnych perspektyw i wglądów. Gdy przeprowadzamy najazd na obce terytorium, minimum, które warto zrobić, to nauczyć się podstaw lokalnego języka i poznać lokalne zwyczaje. I choć dokonano już kilku badań na tym terenie, niemal żadne nie stworzyło uogólniającej, uniwersalnej perspektywy, ani też nie zagłębiło się w analizę porównawczą wszystkich występujących tu form tekstowych.

Jak można wywnioskować z samej nazwy, cybertekst musi zawierać pewnego rodzaju informacyjną pętle zwrotną. W jednym znaczeniu jest to prawdziwe taże dla jakiejkolwiek sytuacji tekstowej, jeśli przyjmiemy, że tekst jest czymś więcej niż tylko znakami na powierzchni. Czytelnik czyta uważnie ciągi słów, i w zależności od jego poprzednich działań, znaczenie tych słów może ulec zmianie, choćby nawet w stopniu nieznacznym. Akt ponownego czytania jest ważnym przykładem: gdy czytamy tekst po raz drugi, staje się on inny, lub przynajmniej taki się wydaje. Niekiedy też jeden czytelnik może wpłynąć na odczytanie tekstu przez drugiego czytelnika, nawet jeśli "wszystkie znaki na stronach" pozostają takie same, dramatycznym przykladem może być reakcja Homeiniego na Szatańskie Wersety. Konwencjonalny podział na tekst a jego odczytania (pomiędzy "obiektem intencjonalnym" a "zdarzeniem mentalnym"), lub podział na znaczone i znaczące okazuje się nie być nieprzepuszczalną membraną: co chwila pojawiają się tu zacieki, i to na każdym etapie odbioru: edytowania, marketingu, tłumaczenia, krytyki, odkrycia, kanonizacji czy potępienia.

Te dobrze znane procesy nie są do jednak końca trywialne, gdyż przypominają nam one, że tekst nigdy nie może zostać zredukowany do niezmiennej sekwencji słów. Zawsze bowiem istnieć będzie kontektst, konwencja, kontaminacja; socjohistoryczne zapośredniczenie w tej czy w innej formie. Rozróżnienie pomiędzy tekstem a jego odczytaniem jest nie tylko konieczne, jest także wręcz niemożliwe, innymi słowy jest pewnym ideałem. Z jednej strony potrzebujemy obrazu "tekstu", by w ogóle móc się na czymkolwiek skupić, z drugiej strony używamy metafory "czytania" by zasygnalizować, iż nasze rozumienie tekstu zawsze będzie cząstkowe, że nigdy do końca nie posiądziemy tekstu "samego w sobie", celu, który doprowadził niektórych krytyków kwestionowania samego istnienia czegoś takiego. (na przyklad Fish, 1980). Ten hermeneutyczy ruch, bądź pragnienie - być może lepiej mówić o nim jako asymptomatycznym niż cyrkularnym - sprawdza się wobec wszelokich rodzajów tekstowej komunikacji, lecz szczególna organizacja jakiegoś tekstu może sprawić, że bardzo szczegolnym będzie zarówno startegiczne podejście czytelnika, jak i uchwyconą teleologię tekstu, być może aż do punktu, w którym interpretacja rozciągnie się poza poznawcze granice pojedynczego pojęcia . To właśnie to pole zróżnicowanej tekstowej organizacji rozjaśnić będzie chciało niniejsze opracowanie. Różnice w zorientowaniu teleologicznym, różne sposoby, na które czytelnik zachęcony jest do "ukończenia" tekstu i przerożne urządzenia do samo-manipulacji tekstu skladają się na to, o co chodzi w pojęciu cybertekstu.