Kim są wirtualne modelki przyszłości i czy będą mnie kochały? W jaki sposób będą mnie kochały? Czy będę musiał płacić za miłość, którą od nich otrzymam? Jak dużo będzie to kosztować i czy tylko pewne grupy pracowników umysłowych będą w stanie sobie na te modelki pozwolić? W jakie modele konsumpcji i w jakie linie kredytowe wciągnąłby mnie sam fakt kupowania wirtualnych modelek? Jeśli zaaplikowałbym sobie jakiegoś wirtualnego kwasa, i zanurzyłbym się w sztuczne raje Elektronicznych Babińców, czy Wirtualny Bóg uchyliłby dla mnie skrawka pryzmatycznych niebios i w końcu dotknąłbym ustami nieba?