Czy leksja otwierająca jest łonem, w którym dochodzi do hipertekstowego rozmnażania? Lub może hipertekst sam w sobie to program przeciwko reprodukcji, gdyż sugeruje, że życie zaczyna się w środku czegoś, co już istnieje, że życie jest niczym więcej niż swoim sieciowym potencjałem? Czy życie, jeśli spojrzeć na nie przez pryzmat ewolucji świadomości hipertekstualnej, da się zmierzyć poprzez liczbę hiperłączy, które jest ono w stanie wytworzyć i przyciągnąć do siebie podczas swego trwania? Czyli więc zwykła ilość linków? A może raczej jakość linków, bez względu na ich aktualną liczbę? Życie w Sieci Wartości Dodanej sugeruje, że jakość to ilość. Wielo-linearność to różnicowana lineraność. Metarealizm to realizm. Czy nie powinniśmy się przestać zamartwiać kwestią łącza, zwłaszcza jeśli zrozumiemy, że od zawsze jest ono niedziałającym linkiem, Brakującym Ogniwem?