Książki poszerzone

Z ideą książek poszerzonych, które oddaje się internecie w ręce czytelników, by wersja drukowana uwzględniała ich przypisy i komentarze wyszło amerykańskie wydawnictwo Twelve Books. Eksperyment już się rozpoczął. Na stronach wydawnictwa oraz autorów przez najbliższy tydzień będzie można komentować trzy pierwsze rozdziały książki NurtureShock: New Thinking About Children. Czytelnicy będą mogli zaznaczać w tekście słowa i dodawać własne opinie w przypisach. "Nasza książka już teraz zawiera 70 stron materiałów źródłowych i 7 tysięcy słów w przypisach" - cieszy się Po Bronson - jeden z dwójki autorów. "Wierzymy, że społeczność, która się w ten sposób wokół książki nadbuduje, będzie w stanie ją wzbogacić w równym stopniu, w jakim czyniły to od wieków marginalia" - wtóruje mu Caroline Vanderlip z firmy SharedBook, która zajmuje się techniczną stroną eksperymentu. Pomysłodawcy nie obawiają się nadużyć i są przekonani, że dodatki czytelników utrzymane będą raczej w duchu zbiorowej wiedzy wikipedii niż głupoty internetowych komentarzy w stylu polskich portali informacyjnych. Gdy tydzień komentarzy minie czytelnicy będą mogli kupić (sic!) elektroniczną wersję trzech pierwszych rozdziałów książki w wersji wzbogaconej przez uczestników przedsięwzięcia.

Inicjatywa Twelve Books podoba się także większym domom wydawniczym, takim jak Penguin. "Chętnie widziałbym taką sytuację, w której tę samą książkę w tym samym czasie czyta wielu ludzi i jednocześnie dzielą się oni swymi opiniami na jej temat" - powiedział dziennikowi Guardian cyfrowy wydawca Penguina. Termin "poszerzona" książka (z ang. expanded) być może nie przez przypadek kojarzyć się może z ideą poszerzonych płyt, promowaną przez koncern Apple (tzw. LP albums). Jednocześnie coraz więcej nieoficjalnych doniesień mówi o rozmowach jakie Apple prowadzi z największymi światowymi wydawnictwami w sprawie nowego pomysłu na dystrybucję e-booków. Przypominać ma on sprzedaż muzyki i oprogramowania poprzez platformę iTunes, gdzie tekst ma być wzbogacony o inne elementy (multimedialne? społecznościowe?). Analitycy mówią też o niechęci wielu wydawców do rozmów z Apple i propozycjach zrezygnowania z oferty komputerowego giganta na rzecz własnych pomysłów marketingowych. Czyżby pomysł Twelve Books i wtórowanie mu ze strony Penguina były takich wysiłków dowodem? Te i inne kwestie związane z wciąż nie zapowiedzianym e-czytnikiem rozstrzygnięte mają być w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Wracając do książki NurtureShock, intrygujące wydaje się oparcie tego kolaboracyjnego projektu o wspomnianą przez Vanderlip funkcjonalną metaforę marginaliów. Czyli niejako przeskok z epoki IT do okresu kodeksu i inkunabułu, z pominięciem epoki Gutenberga. Dlaczego? Gdyż forma książki, jaką ukształtował w naszej świadomości nie tyle druk, ile raczej jego XIX wieczne postrzeganie, zakładanej przez marginalia pojemności raczej nie sprzyja.

P.S Po publikacji informacji o poszerzonym poradniku dietetycznym w brytyjskim dzienniku the Guardian, strona Sharebooks.com, na której komentowanie i dodawanie przypisów miało się odbywać, przechodzi pewne techniczne trudności. Czyżby miliony chętnych ?

M.Pisarski 03.11.09, Happy Birthday by the way !