Mariusz Pisarski

Tyle było drzwi..., czyli zmierzch generatorów

Post-cyberteksty Imperium Ducha[1] 

Językowe modele sieci neuronowych w rodzaju GPT-3 stawiają autorów elektronicznej poezji w nowej pozycji: wariantywność i surrealistyczny przypadek muszą ustąpić strategi emotywnej jako przepisie na bliższą więź z czytelnikiem. Nowe poezja kolektywu Imperium Ducha idzie w tym właśnie kierunku, zapowiadając epokę post-cybertekstu.

Espen Arseth pisał, że komputer nigdy nie będzie dobrym pisarzem tradycyjnym. Triumfalny pochód językowych AI w rodzaju GPT-3 zdaje się zaprzeczać tej diagnozie. Jednocześnie formuła poetyckiego generatora w oparciu o Small Data w dobie wszędobylskich chatbotów i wirtualnych asystentów wyczerpuje się. W praktyce kres generatorów przejawia się wykorzystaniem ogranych formuł w celach doraźnych, parodystycznych, politycznych. Tradcycyjnie niełatwy w produkcji generator zbliża się dziś do poetyki mema. Wyrazem tych przemian jest zestaw poetyckich generatorów Łukasza Podgórniego Rozumiem i chcę nie kontynuować wydanych przez Imperium Ducha.

Techsty - magazyn studencki Rozumiem i nie chcę kontynuować ...mówi Łukasz Podgórni

[1] Łukasz Podgórni Rozumiem i chcę nie kontynuować. Generatory wartości tekstowych. Wsparcie programistyczne: Piotr Puldzian Płucienniczak

[2] Espen Aarseth analizował m.in Elizę Josepha Weinzenbauma, Tele-Spin i Ractera Williama Chamberlaina.

Opublikowanie w 2006 roku Wąwozu Taroko przez Nicka Monforta, który zachęcił innych autorów, by wykorzystywali kod tego generatora we własnych utworach wyznacza ważny moment w historii generatorów. Stają się one dostępne i coraz bardziej popularne. Modyfikowanie czyjegoś kodu w koleżeńskiej formule staje się częścią postulowanego przez Montforta “wspólnego programowania dla przyjemności”.

Im więcej generatorów powstawało, tym bardziej obniżał się próg wrażliwości czytelniczej na surrealistyczno-dadaistyczne uniezwyklenia, elektryzujące błędy i glitche. W okolicach 2011 roku, kiedy Cayley i Howe publikują w sieci serię generatywnych eksperymentów Readers Project, w którym demonstrują działanie łańcuchów markowa na większych bazach tekstowych oraz potencjał algorytmów predykcyjnych, staje się też jasne, że ilość jest w stanie przekształcić się w jakość. Rozwój generatorów skręcił w stronę Big Data.

Krakowski kolektyw Imperium Ducha złożony z byłych członków Rozdzielczości Chleba, wzbogacony obecnością nowej członkini Oli Korzelskiej, o którym mogliśmy usłyszeć ostatnio za sprawą błyskawicznej publikacji poezji transparentowej ze Strajku Kobiet, w ramach projektu Rozumiem i chcę nie kontynuować zamieścił sześć gifów, cztery generatory, chatbota i video megamix. Giffy Łukasza Podgórnego, w ciągu ostatnich lat jego główne medium artystyczne, skręcają w stronę ekologicznego aktywizmu, utrzymując przy tym właściwą sobie stonerską nutę. Korzystając ze znanej czytelnikom palety, na której ikonografia retro computingu zderza się z elementami wschodnioeuropejskiej codzienności i miejskiego mitu w atmosferze wyzbytego dosłowności lynchowskiego surrealizmu, Podgórni zaprasza odbiorcę do konfrontacji z ekologicznymi skutkami żarłocznego biegu ku szczęściu.

Łukasz Podgórni - napełnij się

Tak się dzieje w gifach tylebyłodrzwi (do utraty pni) i napełnijsie, zjeść jezioro, a już do potęgi w animowanym ufoistnieje. Królik, krowa na talerzu, zorza polarna, nagrobek - samo zestawienie tych elementów przyprawia o hermeneutyczny zawrót głowy. Uczynienie ich częścią dewocjonalnej maszyny – konstrukcji przypominającej obrotowy ołtarzyk, gdzie dwa człony przekazu graficznej instalacji i całego hasła wymieniają się miejscami, to majstersztyk memiarskiego rzemiosła. Jako całość, komunikat przekazywany jest w telegraficznym skrócie, z bliską światła prędkością wizualnej metafory, gdzie każdy element całości wzmacnia przekaz i konteksty. Jednak, klatka po klatce, treść dociera do nas w sposób celowo spowolniony. Oko podąża za obracającym się ołtarzykiem hipnotycznie, bałwochwalczo, aż do momentu gdy druga część dewocjonalium – w pierwszej objawiono nam, że UFO istnieje – usadowi się na piedestale i wbije nas w fotel gnomiczną puentą “gdy nikt go nie je”…

Techsty - magazyn studencki Łukasz Podgórni - UFO istnieje

Po tak mocnym gifowym natarciu, cztery generatory zawarte w Rozumiem i chcę nie kontynuować brzmią w sposób nieco stonowany, jakby były dodatkiem, akompaniamentem pod główny głos, który należy do memów. Przemawia za tym zakres znaczeniowy bazaru słów – słowo “bazar” pojawia się w nazwie sterujących wyświetlaniem tekstu plików Javascript – z którego generatory czerpią swoją losową treść. Należy on do tych samych światów, które przywoływane są w memach: dyktowanej rynkiem eksploatacji człowieka i natury; paradoksów konsumpcji; codzienności pokolenia, które pokusom polskiego kapitalizmu programowo odpowiada “wolałbym nie”, jednocześnie łypiąc tęsknym spojrzeniem na tych, którym “się żyje”:

co za 🗾 co za ciężka dzielnica: czynniejsza od substancji
czy da się tutaj dostać niewytrzeszczony radar?
czuję się zbyt wyprostowany w totemie zarośli
jestem ciężką
partią i zadatkiem
plastiku
się żyje

Generatorowi co za towarzyszy ilustracja połyskującego świeżością developerskiego bloku. Nie sposób nie czytać tekstu wobec tego symbolu konsumenckiego spełnienia. W generatorze cudze powiadomienie staje się jasne, że owo spełnienie to iluzja:

🔔
masz konsolę co nie karmi o świcie
konsolę przekłutą kocykiem
zataczasz się pod etatem
bo hasło klepałeś z godnością
no i się pomyliłeś

Gdy zajrzymy do kodu, okaże się, że mimo żywiołu losowości, która tradycyjnie powinna zawierać w sobie szczęśliwy traf, w świecie przez te wiersze przywoływanym “oferta”, “biedronka”, “farelka” i inne dobrocie mogą wystąpić tylko i wyłącznie przed następującymi czasownikami stanu: "nie chodzi”, "nie cieszy","nie dzwoni","nie jeździ","nie karmi", "nie pali","nie wieje","wysycha", "przymula”. Awaria, entropia, zero ekscytacji powracają ze zwiększoną siłą w utworze srygge, by sparaliżować interakcję, do której się nas zachęca. Wierszowi towarzyszy taboret z Ikei o obłych, atrakcyjnych kształtach. Na ekranie widać trzy tekstowe emotikony oraz towarzyszącą im zachętę, by “emotikon z Ikei” ułożyć samemu, “osobno”. Oczywiście, niczego się tu nie ułoży. Emotikony migają, kursor zamienia się w ikonę wersalki, ale interakcji jak nie było, tak nie ma. Wiersz sam z siebie też się nie ruszy: nie wyświetla żadnej, zmiennej treści.

Zaszliśmy do jakiegoś kresu. Jakiego kresu i co dalej - jeszcze nie wiadomo. Wydawałoby się, że próbuje na to odpowiedzieć generator “otwórz wersalkę”, najbardziej postulatywny z całego zbioru, który swój zmienny dwuwiersz zaczyna zachętą do działania:

otwórz wersalkę siebie wywracaj leszcze w niej
nie tylko botoks zawierasz grzejesz w sobie trel

Niestety jest to działania samoanulujące się. Otwieramy wersalkę po to, by się do niej schować. Do tej w gruncie rzeczy smutnej konkluzji nawiązuje we wstępie do Rozumiem i chcę nie kontynuować Piotr Puldzian Płucienniczak:

Literatura abstrakcyjna rzadko albo wręcz nigdy nie jest czytana przez norki europejskie, suhaki stepowe, pardwy mszarne albo pustułeczeki. Wiąże się to z faktem, że są to gatunki wymarłe. Każdy powód jest dobry, żeby trafić na Wikipedię albo do podręcznika. Przyjemność skłączenia się z chwastem. Nieprzemijająca senność i marzenie, by spać nie na wersalce, ale w wersalce i o świcie zobaczyć „czarne”. Dobrze byłoby już odejść, ale póki co, jest z nami to i musimy się z tym pogodzić.

Propozycją literacką kolektywu, który rozpoczął swoją działalność wydaniem Manifestu komunistycznego Marksa, są gify, generatory i inne obiekty cyfrowe, które albo nie działają, albo mówią o nie działaniu, zaniechaniu, niemocy, zaniku. Jeśli patrzeć z perspektywy wyłącznie genologicznej, wspierają one tezę o wyczerpaniu się (stacjonarnych) generatorów jako nośnych platform literackiej ekspresji i wskazują na memy jako formy prężniejsze. Mimo to Pogórniemu udaje się dokonać czegoś, co do tej pory nie było łatwe i trzymało ten gatunek pod kluczem w gabinecie cyfrowego modernizmu, na półkach ze sztuką autonomiczną. Starannie dobrane “bazary” słowne, z których buduje się wiersz oraz konsekwentne zderzanie ze sobą dwóch głównych domen – pierwsza jest domeną sprzedawanych nam wizji, druga domeną naocznej rzeczywistości – czynią z tych trochę pesymistycznych, ale bardzo klarownych utworów wehikuły wymownej krytyki społecznej.

Wciąż nie zmieniliśmy świata – zdaje się mówić zbiorowy podmiot utworów – kasa wciąż nie płynie strumieniami, a koleżanki i koledzy ze szkolnej ławy coraz ochoczo podłączają się pod kolektywne sny kapitalizmu. O własnym M4 budowanym pod klucz u developera w idealnej odległości od obwodnicy (nie za głośno, nie za daleko), w ekologicznie przyjaznym bloku, gdzie drewno, cegła i szkło spotykają się w wyważonych proporcjach. Poecie, memiarzowi, autorowi bitmap i gifów pozostaje snucie własnych snów z wnętrza wersalki i rozbijanie tych mitów, wciąż w rytmie trzynastozgłoskowca. Nie zostawiając ani sobie, ani nam niczego w zamian, cyberżul zamienia się w cyberpunka.

Techsty - magazyn studencki porozmawiaj z konsultantką - Łukasz Podgórni

Ostatnia propozycja Imperium Ducha to humorystyczny chatbot porozmawiaj z konsultantką. Jak zastrzegają autorzy jest on “uwiązany do drzewa projektu”, a zatem nie należy do głównego korpusu Rozumiem i chcę nie kontynuować, jednak – niczym z pieskiem uwiązanym do drzewa – czytelnik może się z nim pobawić. To wymowna decyzja. Choć chatbot podejmuje wątek entropii i niemocy, w tym przypadku komunikacyjnej, to czyni to w sposób przebojowy, wciągający, zachęcający do ponownej interakcji. Program składa się z losowo generowanego przywitania, trzech stałych wyborów (tematów interakcji) i rozgałęziającej się w trzech kierunkach trajektorii, po której czytelnik kroczy turami.

no cześć, ja jestem piecem zmienionym na twarzy i znam się na paru rzeczach. spytaj mnie o:

→ głośność urodzenia 🔈

→ wycieranie gniazdem podłogi 🧎

→ zmarłe pieniążki 💱

Zapytania może wysłać programowi bądź przez wpisywanie tekstu w okienko czatu, bądź klikając w pojawiające się prefabrykaty odpowiedzi. Radość interakcji bierze się nie tylko z czytania reakcji konsultantki, której znawstwo – jak można się domyślać – nie jest z tego świata, lecz przynależy do surrealistycznych wyobraźni Podgórniego:

o co chodzi z głośnością twojego urodzenia, jakie ono jest?

Today at 20:10

jest za głośne

Today at 20:10

zapraszam twoje schorzenie do stolika, przy którym usiadł spadochron.

Empatycznie zabarwionym humorem podszyte są przygotowane przez autora odpowiedzi czytelnika, który bezskutecznie chce zatrzymać przy sobie konsultantkę: “yyy, ok”, “nie pomagasz mi”, “wracaj tu”

jestem tylko ciężką zjawą i występkiem kałuży. wybacz mi wilgotność, odchodzę.

Today at 20:18

wracaj tu

jestem czynną larwą i leniwą sytuacją, nie steruj ku mnie.

Today at 20:21

yyy, ok

Zazwyczaj to raczej czatbot podtrzymuje uwagę człowieka i chce by wyszedł on z interakcji usatysfakcjonowany. Tutaj konsultantka pokazuje swoją osobowość, swoje humory, swoją niezależność i niczym kot oddala się od człowieka, który robi co może – sięgając po arsenał fatycznych funkcji języka – by zatrzymać ją na ekranie. Dwa rozpaczliwe słowa “wracaj tu” są znakiem czasu. W świecie coraz gęściej zaludnianym przez sztuczne byty, które mówią do nas niemal po ludzku, Alexa staje się naszą przyjaciółką i nawet komercyjne chatboty wykazują nam większą cierpliwość niż zatrzaśnięty między słuchawkami iPhone'a, rozpędzony na sąsiedniej współobywatel. W swoich uproszczonych, binarnych komunikatach (like/no like, swipe left/swipe right) on sam schodzi do poziomu maszyny. W takich warunkach inteligentna konsultantka na czacie, z której ust płynie prawdziwa, zaaprobowana przez Ministra Kultury poezja jest prawdziwym świętem języka!

Dziś, przywiązując chatbota do drzewa, Imperium Ducha potraktowało ten konwersacyjny gatunek po macoszemu, jako appendix do właściwej grupy utworów wchodzących w skład zbioru Rozumiem i chcę nie kontynuować. Jutro proporcje mogą się odwrócić. Coraz nowsze generacje modeli językowych opartych na sieciach neuronowych, które potrafią na zawołanie imitować styl dowolnych pisarzy i epok, najprawdopodobniej wprowadzą do literatury cyfrowej mocną cezurę. Los tradycyjnych generatorów poetyckich jest raczej przesądzony: znajdą się one po stronie przeszłości. Gatunki konwersacyjne, których realizacje będą tworzone bądź przeciwko modelom językowym rodzaju GPT, przeżywać będą swój renesans. Efekt Elizy, który powodować ma, że dajemy się łatwo przekonać, iż dana maszyna naprawdę myśli i daje sensowne odpowiedzi w warunkach, gdy zbiorem tych odpowiedzi są miliardy tekstów, a nie ograniczony zestaw starannie dobranego słownictwa, stanie się ważnym punktem odniesienia dla twórczości literackiej w ogóle. Najlepszymi specjalistami od wykrywania i demaskowania tego efektu mogą się okazać autorzy poezji cyfrowej. Kolektyw Imperium Ducha jest na takie przemiany gotowy.

Mariusz Pisarski

Pokrewne artykuły
logogram
Strickland, Montfort

Ustawmy kurs na czółno przędz

Dyskusja w glosach o programowaniu kreatywnym

Wizualnie zaprezentowana całość kodu Między Morzem a Rej z komentarzem krytycznym autorów